Pamiętam, jak klient na pierwszym spotkaniu powiedział:
– Panie Mecenasie, u mnie nie ma żadnego ryzyka. Biznes mam prosty, stabilny, wszystko pod kontrolą.
Uśmiechnąłem się. To zdanie słyszałem już wiele razy. Prawda jest taka, że większość przedsiębiorców nie widzi zagrożeń… dopóki nie zrobi się naprawdę gorąco. Dlatego coraz częściej zaczynamy rozmowę o sukcesji od analizy, czym jest ryzyko jednoosobowej działalności gospodarczej.
Forma działalności to nie detal księgowy – to Twoja tarcza (albo pięta Achillesa)
Jednym z najważniejszych działań, które podejmujemy z klientami, planując sukcesję w ich firmach, jest zamiana jednoosobowej działalności na spółkę.
Nie da się uodpornić biznesu na śmierć właściciela bez tej zmiany.
Zarząd sukcesyjny? To tylko koło ratunkowe – daje rodzinie i firmie czas, ale nie gwarantuje przetrwania.
Spółka – dobrze dobrana do skali i profilu działalności – to coś więcej niż „lepsze OC”.
To ochrona majątku prywatnego, ciągłość działania, większe zaufanie na rynku.
A jak raz przekształcisz firmę dobrze – drugiej szansy może już nie być. Albo będzie bardzo kosztowna.
Najtańsza, najszybsza i… najbardziej ryzykowna? Spółka jawna
Na początku każdy szuka prostego rozwiązania. Najtańszego. Najszybszego.
I tak najczęściej na stole ląduje spółka jawna.
Tyle że spółka jawna to trochę jak wspólne konto z losowo dobranym wspólnikiem – i pełną odpowiedzialnością za jego błędy.
Gdy coś pójdzie nie tak, a majątek spółki się skończy, wierzyciel (np. klient, który się potknął o wycieraczkę) puka do Ciebie – prywatnie. Tak, odpowiadasz całym swoim majątkiem prywatnym za długi spółki, jeśli spółka nie ma już majątku, z którego można prowadzić egzekucję.
Zresztą ryzyko jednoosobowej działalności gospodarczej potrafi ujawnić się równie boleśnie, jak przy źle dobranej spółce.
Jeśli prowadzicie działalność w formie spółki jawnej i nie bardzo Wam to pasuje, to zawsze możecie ją przekształcić w inną spółkę.
Ryzyka? Są wszędzie. Serio.
Zadaję klientom proste pytanie:
– Masz swoje biuro? Choćby w domu? Przychodzą klienci? Kurierzy? Pracownicy?
Prawie każdy mówi: – No oczywiście.
To pytam dalej:
– A ile wynosi suma Twojego OC biznesowego?
I tu robi się ciekawie.
Większość nie wie, czy w ogóle ma takie ubezpieczenie.
A jak już je znajdziemy, okazuje się, że suma to… 5.000 zł.
Wystarczy, że ktoś się u Ciebie przewróci i poważnie uszkodzi, a 5 tysięcy starczy może na pierwszą fakturę ze szpitala. Reszta – z Twojej kieszeni.
OC powinno być co najmniej 100 razy wyższe.
I to nadal nie chroni Cię tak dobrze jak dobrze dobrana forma prawna firmy.
A co z sukcesją? JDG nie przetrwa bez Ciebie
Jeśli prowadzisz jednoosobową działalność – jesteś firmą.
Umierasz Ty – umiera firma. Nawet jeśli ktoś ustanowi zarządcę sukcesyjnego, to rozwiązanie jest czasowe i ograniczone.
Tymczasem spółka może działać dalej. Z Tobą albo bez Ciebie.
Może mieć wspólników, dziedziczenie udziałów, przetrwać zmianę właściciela.
To kluczowe, jeśli myślisz o przyszłości firmy – i o rodzinie, która mogłaby ją przejąć.
Ryzyko jednoosobowej działalności gospodarczej często wychodzi na jaw dopiero w sytuacjach kryzysowych – wtedy, gdy nie ma już czasu na zmiany.
Co warto zrobić, zanim będzie za późno
-
Sprawdź formę prawną swojej firmy – czy naprawdę Cię chroni?
-
Zajrzyj w swoją polisę OC – jaka jest suma? Czy wiesz, co obejmuje?
-
Zastanów się, czy Twoja firma przetrwa bez Ciebie – na tydzień, miesiąc, rok?
-
Rozważ przekształcenie działalności – zanim coś się wydarzy.
Na koniec: co dziś byś odpowiedział, gdyby życie zapytało „czy Twój biznes jest bez ryzyka?”
Pamiętasz pytanie i odpowiedź?
– Panie Mecenasie, mój biznes jest bezpieczny.
A co, jeśli dziś już byś tego nie powtórzył?
PS. A co z radcami prawnymi?
Nie każdy może dowolnie wybrać formę działalności – np. radca prawny nie założy spółki z o.o. dla wykonywania zawodu.
Ale za to mamy wysokie OC zawodowe – i jesteśmy świadomi, jak bardzo to się przydaje, gdy coś pójdzie nie tak.