Dziś mrożąca krew w żyłach historia byłego zarządcy sukcesyjnego, którego udało mi się uratować w ciągu jednego wieczoru. Czy zarządca sukcesyjny odpowiada za długi? Pan Tomek (wszystkie imiona i nazwiska są przykładowe, ale historia prawdziwa) odkrył, że dwóch komorników wszczęło egzekucję za długi nieistniejącego już przedsiębiorstwa w spadku z jego prywatnego majątku – jeden z rachunku bankowego, a drugi z jego pensji.
Kim był Pan Tomek i jaka była jego rola?
Przedsiębiorca zmarł. Przedsiębiorstwo w spadku było prowadzone przez pełne 5 lat. Na skutek upływu ustawowego i sądowego terminu zarząd sukcesyjny wygasł i przedsiębiorstwo w spadku przestało z dnia na dzień istnieć. Pan Tomek przez te 5 lat był zarządcą sukcesyjnym. UWAGA! Nie był on jednak spadkobiercą zmarłego, nie odziedziczył żadnego udziału w tym przedsiębiorstwie. Przedsiębiorca za swojego życia zadłużył swój biznes i zarządca nie był w stanie uregulować tych długów. Dodatkowo przedsiębiorstwo w spadku także wygenerowało nowe długi. Już po wygaśnięciu zarządu komornicy zajęli prywatny majątek Pana Tomka.
Co poszło nie tak?
Myślę, że wiele osób słyszało o tej zasadzie, że zarządca sukcesyjny nie odpowiada za długi przedsiębiorstwa w spadku. I CO DO ZASADY tak jest.
Za zobowiązania związane z prowadzeniem przedsiębiorstwa w spadku solidarną odpowiedzialność ponoszą właściciele przedsiębiorstwa w spadku.
Zarządca może być takim właścicielem, ale wcale nie musi nim być. Pan Tomek nie był, czyli nie mógł odpowiadać prywatnym majątkiem za długi przedsiębiorstwa w spadku. Komornicy uznali jednak inaczej.
Dwaj komornicy z innych miast, w tym samym czasie popełnili taki sam błąd? To musi oznaczać, że to w przepisach jest błąd.
Czy zarządca sukcesyjny odpowiada za długi? Zasada jest prosta, wykonanie – już nie
Gdybym miał szczegółowo omówić wszystkie bzdurne regulacje i pułapki ustawowe, w jakie wpadli komornicy, to musiałbym tu wkleić 10 stron mojego pisma, jakie wysłałem komornikom. Przedstawię to krótko, choć nie wiem czy prosto.
Sama zasada jest oczywista:
Właścicielami przedsiębiorstwa w spadku, w bardzo dużym uproszczeniu, są:
1) Spadkobiercy, po uzyskaniu potwierdzenia prawa do spadku;
2) Małżonek – jeśli przedsiębiorstwo składało się na majątek wspólny;
3) Nabywca przedsiębiorstwa w spadku lub udziału w tym przedsiębiorstwie.
Zarządca sukcesyjny nie ponosi odpowiedzialności za zobowiązania zaciągnięte na rachunek właściciela przedsiębiorstwa w spadku, chyba że odrębne przepisy stanowią inaczej.
Za zobowiązania związane z prowadzeniem przedsiębiorstwa w spadku solidarną odpowiedzialność ponoszą właściciele przedsiębiorstwa w spadku.
Istota sprawy tkwi jednak w wykonywaniu tej zasady, czyli w przepisach proceduralnych.
Pułapka numer jeden: tytuł egzekucyjny na PESEL zarządcy
Problem wszystkich problemów, to koncepcja, na jakiej oparta jest rola zarządcy sukcesyjnego w procesie sądowym.
Zarządca sukcesyjny może być pozywany w sprawach wynikających z wykonywanej przez przedsiębiorcę działalności gospodarczej lub prowadzenia przedsiębiorstwa w spadku.
W postępowaniach w takich sprawach zarządca sukcesyjny działa w imieniu własnym, na rzecz właściciela przedsiębiorstwa w spadku.
Do egzekucji z mienia przedsiębiorstwa w spadku konieczny jest tytuł egzekucyjny WYDANY PRZECIWKO ZARZĄDCY SUKCESYJNEMU.
Oznacza to, że aby prowadzić egzekucję z PRZEDSIĘBIORSTWA SPADKU wydaje się wyrok na IMIĘ, NAZWISKO I PESEL ZARZĄDCY SUKCESYJNEGO. To jest pierwsza pułapka.
Pułapka numer dwa: domyśl się, komorniku
Komornicy są przyzwyczajeni do zasady, zgodnie z którą jeśli osoba wskazana w wyroku (tytule wykonawczym) nie odpowiada za długi całym swoim majątkiem, a tylko wyodrębnioną masą majątkową to WYRAŹNIE TO WYNIKA Z TREŚCI WYROKU (TYTUŁU WYKONAWCZEGO).
Czyli komornik zakłada, że:
1) skoro dostaje do egzekucji wyrok np. na Pana Tomasza Tomaszewskiego o numerze PESEL 12345678901 – zarządcę sukcesyjnego Jana Tomaszewskiego;
2) wyrok ten nie ma wpisanego żadnego ograniczenia, tzn. nie jest napisane, że egzekucja może być prowadzona tylko ze składników przedsiębiorstwa w spadku;
– to znaczy, że może zrobić rajd egzekucyjny po PESEL-u zarządcy sukcesyjnego, po całym jego majątku.
I tak komornicy postąpili z Panem Tomkiem.
Okazuje się jednak, że tak nie jest. W przypadku zarządu sukcesyjnego komornik musi się domyślić (tzn. znać to dziwne prawo), że nie może prowadzić egzekucji z prywatnego majątku zarządcy. Nie może kierować się PESEL-em zarządcy tylko za każdym razem musi sprawdzać czy prawo, rzecz, z których chce prowadzić egzekucję należą do przedsiębiorstwa w spadku. To może być bardzo karkołomne zadanie.
Zdaję sobie sprawę, że może być męczące czytanie tej opowieści, ale to właśnie przepisy o zarządzie sukcesyjnym są takie kuriozalne i męczące.
A jeśli zarząd sukcesyjny już nie istnieje?
W sprawie Pana Tomka na głowy komorników spadł jeszcze jeden problem. Mogli oni prowadzić egzekucję przeciwko zarządcy sukcesyjnemu, z majątku przedsiębiorstwa w spadku tylko jeśli zarząd sukcesyjny istniał. A skoro zarząd sukcesyjny Pana Tomka wygasł, to długi przeszły na spadkobierców zmarłego przedsiębiorcy i w ogóle nie można było prowadzić egzekucji na podstawie wyroków wydanych przeciwko zarządcy sukcesyjnego. Wniosek jest taki, że komornik prowadzący egzekucję z majątku przedsiębiorstwa w spadku codziennie rano musi sprawdzać czy ten zarząd jeszcze w ogóle istnieje i czy może być prowadzona egzekucja. To nie są życiowe przepisy.
Czy zarządca sukcesyjny odpowiada za długi? Happy end po godzinach
Historia Pana Tomka skończyła się dobrze. Siadłem napisałem wspomniane 10-stronnicowe pismo. W celu szybszego działania wysłałem je mailem. Była godzina 18.00. O godzinie 19.00 egzekucje już były umorzone.